M.R. - Spór na sesji
Na sierpniowej sesji rady miasta doszło do sporu grupującego po jednej stronie radnych (niezależnie od opcji), a po drugiej stronie burmistrza i jego podwładnych pracowników.
Mieszkańcy miasta mijając niektóre, niezbyt udolnie prowadzone inwestycje w mieście zadają sobie pytanie – „Kto jest odpowiedzialny za brak sensu w realizacji takich inwestycji?”. Jeśli zapisy prawa uchwalone przez radnych (np. zapisy budżetu) wymuszają dzielenie inwestycji, która może być wykonana w jeden rok na bezsensowne etapy, realizowane w latach następnych, to winni są radni. Jeśli zaś zapisy poczynione przez nich dają możliwość jednorazowego wykonania inwestycji, a rozłożenie zapłaty (za zgodą wykonawcy) na rok bieżący i następny – to sztuczne podzielenie inwestycji na nielogiczne fazy obciąża burmistrza Tadeusza Mikulskiego i jego pracowników.
Radni uchwalając budżet na rok 2009 zadecydowali o ociepleniu Przedszkola nr 1 na ulicy Korczaka, finansując tę inwestycję, po około 100 000 zł w tym, i w przyszłym roku. Ocieplenie budynku przedszkola to inwestycja, którą jak najbardziej można wykonać w ciągu jednego roku.
Podwładni burmistrza natomiast zlecili wykonanie ocieplenia trzech ścian, a odłożenie czwartej na później, i teraz mieszkańcy osiedla przy ulicy Korczaka mijają zdumieni tak ocieplone przedszkole. Jednym z argumentów strony burmistrza było to, że w zapisach budżetu na rok 2009 brak było całości sumy potrzebnej na całkowite ocieplenie.
Trzej radni – na co dzień odpowiedzialni pracownicy szczebla kierowniczego, a więc znający ścieżki prawne procesu inwestycyjnego – Marek Jonczak, Tomasz Dobrowolski i Krzysztof Wielgosz zgodnie twierdzili, że za zgodą wykonawcy na odebranie części zapłaty w roku 2010, można było wykonać całość ocieplenia w tym roku. Podobnie uważałem również ja przy okazji wykonywania innej, analogicznie zapisanej w budżecie inwestycji.
Pani wiceburmistrz Maria Perek, twierdziła jednak, że nie jest to możliwe. Opierała się przy tym na opinii prawnej prawnika działającego na zlecenie pana burmistrza.
Moim zdaniem rację mieli tu jednak radni. Przedszkole mogło już być całkowicie ocieplone.
Prasa często zarzuca radzie obecnej kadencji niekompetencję i złośliwe działania. Rodzi to przeświadczenie, że sytuację w mieście ratuje burmistrz Mikulski, a bez niego chaos pochłonąłby Garwolin. Nie sądzę, żeby tak było.
Zestawienie doświadczenia i kompetencji moich kolegów z rady z doświadczeniem i kompetencją części zespołu burmistrza Mikulskiego wypada według mnie na korzyść radnych. I to oni zazwyczaj w tego typu sporach mają rację, co potwierdziła m.in. ostatnia komisja rewizyjna rady miasta (skutkiem jej obrad jest decyzja o ociepleniu jeszcze w tym roku czwartej ściany wspomnianego przedszkola). Uważam, że Burmistrz Mikulski (urzędujący od 15 lat z dwuletnią przerwą) obrósł w zespół, który przynajmniej w części można określić jako jego „osobistą partię”. Czytelnicy powinni brać to pod uwagę przy ocenie spraw miejskich.
Rada eliminuje wiele szkodliwych pomysłów, punktuje złe kontrakty, rada co roku ulepsza budżet proponowany przez burmistrza.
Jednak radni mają dużo gorszy od burmistrza codzienny kontakt z mieszkańcami. Oprócz działalności w radzie muszą przecież wypełniać obowiązki zawodowe w swoich miejscach pracy. Nie mają więc zbyt wiele wolnego czasu, aby poświęcić się nie tylko swej autopromocji, ale i popularyzacji swych pomysłów. Radni nie często mogą liczyć na przychylny komentarz pracowników magistratu i kontrahentów zamówień publicznych, ponieważ sporo od nich wymagają. Zapraszam na sesje rady miasta, gdzie każdy może pytać o sporne sprawy. Ci którzy nas odwiedzili, i pytali o problemy w sytuacji bezpośredniej konfrontacji zdań burmistrza, urzędników i radnych, często wychodzili z niej przekonani do racji tych ostatnich.