Pesymistyczny wariant przyszłości Polski opiera się na znajomości planów groźnego sąsiada. Studzi on mit świetlanej przyszłości propagowany dziś w polskich mediach, i uczy konieczności ostrożności i ustępstw państwa polskiego wobec głównych graczy sceny politycznej świata, byśmy uniknęli losu Jugosławii.
Wyobraźnia narodów europejskich (każdego z osobna) zawiera historyczny wzorzec satysfakcjonującej kondycji zawsze z momentu największej narodowej chwały.
Na przykład Grecy odnoszą swe myślenie do Aleksandra Wielkiego, który rozciągnął panowanie władzy i kultury helleńskiej od Indusu do Słupów Herkulesa. Dla miłośnika historii Grecji taki stan rzeczy był idealny. Analogicznie jest z Włochami, którzy czują się dziedzicami Imperium Rzymskiego. Portugalczycy są do dziś smutni po stracie szansy z XV wieku, kiedy zanosiło się, że staną się władcami i kupcami Ziemi. Hiszpanie przeżywają jako apokalipsę XIX-wieczny rozpad ich imperium, nad którym nie zachodziło słońce, Anglicy podobnie - rozmontowanie imperium po 1945 roku, a Rosjanie - rozpad w 1991. Pewien Turek powiedział Polakowi: "Po co nam była bitwa pod Wiedniem? Czy nie lepsze były nasze wielonarodowe państwa, niż to co jest teraz?".
Przyznajmy się i my do tego, że Polska o zasięgu państwa polskiego z okolic roku 1466 (plus chwilowo wtedy utracone Śląsk i Pomorze Kołobrzeskie) na zawsze pozostanie dla nas archetypem "dobrych czasów". Ponieważ polska pamięć o przeszłości związana jest z przeświadczeniem, że my nikogo nie zniewalaliśmy, lecz inne narody przyłączały się do nas dobrowolnie, to nie grozi nam marzenie o zniewalaniu sąsiadów. (I dlatego tak boli rzeź Polaków na Wołyniu jakiej dokonali Ukraińcy p o d r z ą d e m n i e m i e c k i m w 1943.)
Podobnie jest z Niemcami.
Wydawać się może, że ich elity - nie chcąc podpisać pełnowartościowego traktatu pokojowego z Polską - chcą przywrócenia granicami z 1937 roku, z Wrocławiem, Kołobrzegiem i Królewcem w Niemczech. Jednak to były granice po przegranej I wojnie światowej, granice wyznaczone przez wrogów Niemiec.
Ale nawet granice sprzed tej wojny, z Poznaniem, Gdańskiem, Bydgoszczą i Katowicami w Niemczech nie są dla nich zapewne ostatecznie zadowalające. W końcu w roku 1795 w granicach Prus znalazły się Białystok i Warszawa. Czytałem kiedyś wściekłą wypowiedź Niemca, który zarzucał pani Walewskiej, że uwiodła Napoleona dla przywrócenia niepodległego Księstwa Warszawskiego, przez co żywioł niemiecki "stracił" Warszawę.
O tym, że granica z 1795 była dla elit niemieckich wzorcem, świadczy zachowanie władz niemieckich w październiku 1939 roku. Kapral Hohenzollernów Adolf Hitler postępując całkowicie swobodnie podbitą część Polski podzielił na dwie części właśnie prawie według granicy w 1795, przyłączając do Niemiec ziemie trzeciego rozbioru co prawda bez Białegostoku włączonego do ZSRR, i Warszawy, którą czasowo pozostawiono w Generalnej Guberni by nie mieć z nią kłopotu w Rzeszy. (Generalna Gubernia miała być miejscem ostatecznej eksterminacji polskości, by zgasić zarzewie niezgody na niemieckość.)
Ale nawet stan posiadania z końca 1939 roku nie jest dla Niemców wzorcowy, bo w 1942 roku mieli wielokrotnie więcej. I właśnie stan posiadania Austrii, Czech, Słowacji, Belgii, Holandii, Luksemburga, Francji, Danii, Norwegii, Jugosławii, Grecji, Polski, zhołdowanych Węgier, Rumunii, Bułgarii, Finlandii i Włoch, i zajętych Litwy, Łotwy, Estonii, Białorusi, Ukrainy i Rosji po Petersburg, Moskwę i Stalingrad stanowi zapewne dla elit niemieckich punkt oparcia dla myślenia o strefie swego władztwa.
Ostateczne przyjęcie granic z 1937 roku, wypędzenie lub zniemczenie Polaków znad Odry - którego obawiają się Polacy - oznaczałoby rozstanie z silnym "wzorcem 1942", ponieważ odtworzenie granic z 1937 byłoby dzwonkiem alarmowym do odtworzenia koalicji antyniemieckiej i zablokowałoby realizację pełnego planu Mitteleuropa, planu gospodarczego podporządkowania narodów już przez Lutra pogardzanych. Niemcy póki mogą będą dążyć do utrzymania "swojej" UE. Jeśli jednak ten plan nie uda się, a w świecie dojdzie do nowego rozdania (wojny), mogą wdrożyć "wariant 1939", jeśli świat nań pozwoli.
Andrzej Dobrowolski
Zamiast ilustracji linki do wykładów skierowanych przeciwko propagandzie:
Wykład profesora Jana Engelgarda - Rosja, póki mogła, chroniła przed rozbiorami Polskę jako swój protektorat.
https://www.youtube.com/watch?v=h3SOWCO8Ye4
Znaczenie Brexitu omawiają Rafał Brzeski, Adam Wielomski i Magdalena Ziętek-Wielomska. Oceny formowane są w oparciu o kryteria polityki realnej, narodowej; a nie ogłupiających haseł demoliberalizmu.
https://www.youtube.com/watch?v=VmEJ_my6mlE
.