Lewica żąda finansowania lekcji religii chrześcijańskich przez kościoły. To zapewne pierwszy krok do usunięcia religii ze szkół publicznych.
Chciałbym wspomnieć o aspekcie tej sprawy, jakiego nie porusza nikt w dyskusji publicznej, a ważnym dla umiejętności rozróżniania.
Lewicową religią, konkurencyjną wobec chrześcijaństwa, jest socjalizm (patrz Główne nurty marksizmu - Leszka Kołakowskiego). Socjalizm ma swoją skrytą metafizykę, która opisuje istnienie na swój sposób, i z tego opisu wyprowadza jako konsekwencję swoje opowiadanie o świecie.
Miejsce Boga zajmuje w nim społeczeństwo. "To z organizmu społeczeństwa" - mówią brodaci prorocy pozytywizmu - "wyłania się jego komórka jaką jest pojedynczy człowiek; w nim żyje; dzięki niemu żyje; dla niego żyje; jest wymienna jak część maszyny, a nie niepowtarzalna; w społeczeństwie jest przedłużenie jego istnienia jako wkład w pracę o r g a n i c z n ą organizmu społeczeństwa, i dobra pamięć wśród komórek potomnych."
Dlatego socjalizm unicestwia jednostkową wolność i odpowiedzialność za życie pojedynczych ludzi, bo zakłada, że jest ona iluzją. Dlatego niemiłosiernie opodatkowuje pojedynczych ludzi, bo ich indywidualny talent i pracę uznaje za dar od "społeczeństwa - boga", a nie osobistą zasługę wolnej osoby osobnej od społeczeństwa.
Dla porównania: chrześcijaństwo mówi, że każdy z osobna człowiek jest dzieckiem Boga z boską iskrą w sobie (duszą nieśmiertelną; indywidualnością, która jest wieczna poza czasoprzestrzenią w Bogu). Wszyscy pochodzimy od jednej osoby (Adama), i jako zintegrowane jednostki wolne i odpowiedzialne jesteśmy autonomiczni wobec społeczeństwa (współczesna nauka na podstawie mitochondrialnego RNA mówi, że wszyscy pochodzimy od jednej kobiety z Afryki Południowej sprzed 200 000 lat). Naturą ludzką jest być osobą, indywidualnością. Społeczeństwo pojawiło się wtórnie, tam gdzie spotkały się osoby. Pojęcie "społeczeństwo" jest hipostazą, wyobrażeniem pojęciowym ułatwiającym myślenie, ale nie jest oznaczeniem zintegrowanego, świadomego, odpowiedzialnego bytu, tak jak nie jest istotą myślącą "mózg elektronowy".
Atak na religię chrześcijańską, przeprowadzany oszukańczo w imię neutralności światopoglądowej państwa, jest atakiem religiantów socjalistycznych na chrześcijaństwo, na konkurencję.
Tymczasem w polskich szkołach odbywają się lekcje zakamuflowanej religii socjalistycznej. Są to lekcje "wiedzy o społeczeństwie". Są przymusowe, a nie dobrowolne, i płaci za nie państwo.
Pojęcia przedstawiane na lekcjach "wiedzy o społeczeństwie" wyprowadzone są w niejawny sposób z opisanej przeze mnie przed chwilą metafizyki socjalistycznej. "Logika" i "etyka" socjalizmu nakazuje przedkładać "interes społeczny" nad niezbywalne prawa jednostki ludzkiej. Dzieciom każe się wierzyć, że społeczeństwo może czegoś "chcieć", albo "nie chcieć", "dąży do czegoś", albo "odrzuca coś". To nadużycie słowa "społeczeństwo". Toteż kiedy sędziowie "osądzają w imieniu społeczeństwa" mordercę jakiejś osoby, jako zamordowanie komórki organizmu społecznego, to jest to monstrualna potworność!
My, rzymscy i greccy chrześcijanie, powinniśmy się domagać możliwości zwolnienia naszych dzieci z lekcji opartych na wierze w "organizm społeczny", której nie podzielamy. A także takiego finansowania lekcji religii chrześcijańskiej, jaki obowiązuje wobec religii socjalistycznej.
Chrześcijanom letnim zwracam uwagę, że po usunięciu ze szkół lekcji religii a z pokojów nauczycielskich katechetów, nastąpi akcja promocji wśród dzieci zboczeń i rozwiązłości.
Andrzej Dobrowolski
Monstrum z obrazu Zdzisława Beksińskiego
.