Idzie jesień i bardziej niż zwykle poszukujemy ciekawych książek. Tedy polecam Państwu ze swej strony "Socjalizm i śmierć", dwutomową książkę Gabriela Maciejewskiego opowiadającą o prawdziwym obliczu polityki światowej, jakim jest imperialne sterowanie opozycją w państwach konkurencyjnych. Sterowanie to obejmuje wspieranie na terenie konkurenta rozwoju ideologii jawiących się jako "rewolucyjne odkrycia ludzkiego ducha" i "przeznaczenie nieuchronnego Postępu", a będące czarnoksięskimi receptami na samolikwidację narodów zakażonych nienawiścią do swych monarchów, swych elit, religii Chrystusa i cywilizacji śródziemnomorskiej.
W drugiej połowie XIX wieku na terenie Rosji wroga jej Wielka Brytania zainspirowała powstanie i rozwój ruchu socjalistycznego i komunistycznego, jako ruchów prowadzących do destrukcji imperium zagrażającego brytyjskiej dominacji nad Indiami. Na terenach polskich wsparcie finansowe i organizacyjne otrzymali polscy separatyści (niepodległościowcy PPS), na terenach Rosji komuniści propagujący herezję komunizmu, rekrutujący się szczególnie ze środowisk żydowskich. Centralą szkoleniową był Londyn, tam ukazywały się pisma przerzucane na kontynent i kolportowane w Polsce i Rosji, np. Dzwonnik Aleksandra Hercena i Przedświt Stanisława Mendelsona.
Kiedy dowiadujemy się, że za zamach na cara w jednym procesie skazani zostali brat Włodzimierza Lenina i brat Józefa Piłsudskiego, to nie powinniśmy tego traktować jako niesamowitego zbiegu okoliczności, ale chwilowe wynurzenie się z odmętów polityki podwodnej góry rosnącej pod powierzchnią złudnej jawy.
Po 1907 roku, kiedy Wielka Brytania dokonała odwrócenia sojuszy, osierocony ruch lewicowy otrzymał wsparcie Berlina i od tej pory Niemcy posługiwały się ludźmi porzuconymi przez kuratelę Londynu (ot, redakcja Przedświtu przeniosła się z Londynu do Krakowa).
Czytając książkę Maciejewskiego zapoznajemy się krok po kroku z prawdą o czynach rewolucyjnych. W opowieściach pierwszego tomu przewijają się Ludwik Krzywicki, Bogdan Roniker, Włodzimierz Lenin, Józef Piłsudski, Feliks Dzierżyński, Ignacy Mościcki, Stanisław Mendelson, Ludwik Waryński, Wincenty Jastrzębski, Marcin Kasprzak, Szymon Diksztajn, Władysław Grabski, Tadeusz Kotarbiński, dr Rafał Radziwiłłowicz, Adolf Gross, Ignacy Daszyński, Wilhelm Feldman, Maksym Gorki, Henryk Berman, Jan Popper, Herman Seinfeld, Jędrzej Moraczewski. Elita ZSRR i II RP.
Obrońcy dobrego imienia polskich socjalistów mogliby tu zauważyć, że dla przywrócenia odrębności państwowej Polski zawarli oni pakt z diabłem (taka brudna jest polityka!), ale po osiągnięciu celu stworzyli państwo polskie sto razy lepsze od Sowietów. Prawda, ale i innym obliczem prawdy jest to, że zasadnicze cele rewolucji były i są łagodnie realizowane w Polsce (zniszczenie elit szlacheckich i duszpasterskich, rodzimej bankowości, klasy średniej, złupienie ludu poprzez system ZUS, kolektywizacja życia, zaprowadzenie ogłupiającej edukacji, eliminowanie myślenia filozoficznego grecko-rzymsko-chrześcijańskiego).
Książkę Socjalizm i śmierć można kupić w księgarni basnjakniedziewdz.pl .
Andrzej Dobrowolski
"Krzywicki udostępniał mieszkanie, a Ochorowicz zapraszał medium, w seansach zaś uczestniczyli ludzie tacy jak Bolesław Prus oraz Ignacy Matuszewski. Ten ostatni, syn powstańca styczniowego, był wyraźnie zafascynowany okultyzmem i mediumizmem, napisał nawet o tym pracę zatytułowaną Czarnoksięstwo i mediumizm - studium historyczno-porównawcze. Jak wszystkie dzieci tej epoki Matuszewski próbował podejść do tych zagadnień naukowo, ponieważ - jak wszystkie dzieci tej epoki - brał pozory za rzeczywistość. Nie była to jedyna jego praca, napisał też kilka rzeczy o kwestiach bardziej przyziemnych, jak na przykład Twórczość i twórcy, Słowacki i nowa sztuka. Nie od biedy będzie jednak wspomnieć, że napisał także ciekawe studium pod tytułem Diabeł w sztuce.
Był Matuszewski także prezesem Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy oraz redaktorem Encyklopedii Olgebranda. Tak naprawdę jego największym osiągnięciem był syn - Ignacy Matuszewski, minister skarbu II RP, człowiek, który we wrześniu 1939 roku wywiózł z Warszawy miejskimi autobusami polskie złoto. [do Londynu - AD] "
"Wspomnienia pozostawione przez towarzysza Wincentego Jastrzębskiego, który był - nigdy dość przypominania - wiceministrem kolejno w rządach Mołotowa, Bartla, Bieruta i Cyrankiewicza, nie pozostawiają żadnych wątpliwości, w jaki sposób Polacy powinni rozumieć swoją drogę do niepodległości, jako drogę ku socjalizmowi, bo innej nie ma i być nie może."
"Śledząc doniesienia prasowe z tych niezwykle gorących majowych dni 1905, nie sposób nie zauważyć rzeczy już raz tu wzmiankowanej, a mianowicie bezwzględnej przewagi zawodowej dziennikarzy krakowskich nad warszawskimi. Co ostatni koncentrują się jedynie na moralnym i obyczajowym kontekście pogromów [prostytutek i sutenerów, przez których fabrykantom brakowało kobiet chętnych do pracy - AD], popadając w dość płaskie filozofowanie. Krakusy nie ustępują i z prawdziwym dziennikarskim zacięciem próbują się dowiedzieć prawdy o tych wypadkach. Oto fragment korespondencji opublikowanej w Czasie:
Mniejsza już, że pomimo wzmocnionej, zdawać by się mogło do niemożliwych granic straży bezpieczeństwa publicznego, codziennie prawie odbywają się na ulicach mniej lub więcej krwawe porachunki pomiędzy sutenerami i ścigającym ich tłumem ulicznym. Daleko groźniejsze są tutejsze stosunki robotnicze, nieustająca wojna pomiędzy pracownikami i pracodawcami. Klasycznym gruntem tej walki jest z natury rzeczy "polski Manchster" [tzn. Łódź, polski włókienniczy konkurent Manchesteru - AD]. Nie ma dnia, w którym nie nadeszłaby wiadomość z Łodzi, że w tej czy w innej fabryce w Łodzi wybuchło bezrobocie. Gorsza poniekąd od samego bezrobocia jest niemożliwość uregulowania produkcji, wskutek tego, że robotnicy dziś przychodzą do pracy, jutro ją rzucają bez jako tako rozumnego powodu, i tak bez końca. Są fabryki w Łodzi, w których w przeciągu ostatnich kilku miesięcy bezrobocie wybuchło kilkanaście razy. Tajemnica, z czego żyją te świętujące tłumy robotników, nie jest dotąd wyjaśniona. przypuszczać należy, że organizatorowie strajków rozporządzają poważnymi kapitałami pochodzącymi prawdopodobnie z zagranicy. Wprawdzie faktem jest dostatecznie stwierdzonym, że przynajmniej w Łodzi, robotnicy pracujący oddają pod groźbą terroryzmu część swego zarobku na rzecz swych kolegów świętujących; składki te jednak nie wystarczyłyby jednak ani w części na utrzymanie tych tłumów, które nie wróciły do pracy lub strajkują na nowo.
To jest póki co jedyna sugestia znaleziona przeze mnie dotycząca finansowania ruchów socjalistycznych."
"Potem, niejako mimochodem, wspomina nam Krzywicki, że na prośbę Piłsudskiego Sempołowska przyjęła honorową funkcję opiekunki nad więźniami sowieckimi, którzy znajdowali się w Polsce po zakończonej wojnie bolszewickiej. Po stronie radzieckiej identyczną funkcję pełniła żona Maksyma Gorkiego, o czym Krzywicki nie odważył się napisać wprost, nazywając ją jedynie panią Pieszkową."
Gorki przyjmował na Capri licznych gości, wśród nich także Feliksa Dzierżyńskiego. Ten, również jak jego gospodarz był chory na gruźlicę i potrzebował odpoczynku w łagodnym klimacie. Zarówno Gorki, jak i Dzierżyński byli ludźmi niemile widzianymi w Rosji ze względu na to, że otwarcie popierali rewolucję, która wybuchła tam w roku 1905. To przez nią pisarz, następca Czechowa i Tołstoja, kolejny tytan rosyjskiej literatury, musiał emigrować. /.../
Cóż takiego, jaką działalność prócz literackiej rozpoczął on na pięknej wyspie Capri? Założył tam szkołę dla agitatorów, których edukował w zakresie ideologii określanej w języku rosyjskim jako bogostroicielstwo. Była to formuła mająca nadać rewolucji rangę mitu religijnego. Dziś moglibyśmy powiedzieć, że Gorki wymyślał narracje po to. by uwiarygodnić rewolucję w oczach ludzi wierzących. Bo też i oni byli głównie jego celem. Formuła zaś przez niego podejmowana miała nadać rewolucji i socjalizmowi cechy doktryny religijnej, podobnej do chrześcijaństwa, ale bez Kościoła i, jak rozumiem, bez Chrystusa. Kto za to płacił? Podobno Niemcy, ale co do tego pewności nie ma."
Gabriel Maciejewski