Świadomość, 8.
Ciepło psów i esencja, niepoznana, psiości.
A jednak czujemy ją. W wywieszeniu mokrego języka.
W melancholijnym aksamicie oczu,
W zapachu sierści, innym niż nasz a pokrewnym.
Człowieczość nasza wtedy wyraźnieje,
Wspólna, pulsująca, liżąca, włochata,
Choć dla psów to my jesteśmy jak bogowie
Znikający w kryształowych pałacach rozumu,
Niezrozumiałym działaniem zajęci.
Chcę wierzyć, że siły, które są nad nami
Oddając się operacjom dla nas niedostępnym
Dotykają czasami naszych policzków i włosów
I czują wtedy w sobie to biedne ciało i krew.
Frans Post, jego brazylijskie pejzaże malowane około roku 1650. Jak u wszystkich pejzażystów holenderskich wzrusza mnie kontrast pomiędzy ziemią i grupką ludzi, dawno umarłych, tutaj brazylijskich Indian, którzy znikli i jako istnienia poszczególne i jako plemię. Solidarność z malutkimi postaciami w których przez chwilę trwają, do oglądania przez lupę, nasze nadzieje i nasze kłopoty.
Czesław Miłosz, Nieobjęta ziemia
.