Wydane ostatnio w Polsce książki historyczne odkryły przed czytelnikami poziom wyższy niż państwowy w prowadzeniu polityki. Oto co z nich wynika.
Na początku XX wieku stało się jasne, że światowej hegemonii Wielkiej Brytanii (a więc banków londyńskiego City) zagrażają wzrastające Niemcy i Rosja. Podjęto więc plan zorganizowania i przeprowadzenia wojny światowej i rewolucji w których mocarstwa te wykrwawią się wzajemnie, zrewolucjonizują poprzez wymordowanie swych arystokracji, zostaną z'ateizowane i staną się republikami kolonialnymi bez elit o charakterze zagłębia surowcowo-niewolniczego dla rządu światowego pod kuratelą banków londyńskiego City i nowojorskiej Wall Street. Oczywiście plan do pewnego momentu był tajny, i ludom przedstawiano do wierzenia spreparowane powody do wojny i rewolucji, np. nową religię komunizmu jako ideę prawdziwie zbawczą. Siecią działania stała się międzynarodówka lewicy we wszystkich krajach, finansowana i chroniona wielkimi pieniędzmi przez wymienione już największe banki.
Polska miała być według tych planów republiką radziecką ZSRR. Tak się nie stało, bo 15 sierpnia 1920 doszło do ważnej komplikacji o czym za chwilę. Ponieważ plan wojny światowej zrealizowany został połowicznie to po przejęciu przewodnictwa światowego przez USA konieczna była dogrywka w postaci drugiej wojny światowej wraz z prześladowaniami Żydów zmuszającymi ich do emigracji do Izraela, po niej mapa świata zwana mapą Gomberga stała się rzeczywistością.
Chociaż finansowanie planu było w rękach brytyjskiego i amerykańskiego bankierstwa, to i po stronie rewolucyjnej i po reakcyjnej byli przedstawiciele każdego narodu. Polaków na służbie rewolucji w ZSRR opisał w Polono-bolszewii Jan Ciechanowicz - ("Feliks Dzierżyński codziennie był u brytyjskiego ambasadora"). A w Polsce politykiem sojuszniczym dla ośrodka światowej rewolucji był Józef Piłsudski, który rozpoczynał od wydawania polskich pism socjalistycznych w ... Londynie. "Zemsta, zemsta, zemsta na wroga, z Bogiem, a choćby mimo Boga!" - mówił bohater dramatu Mickiewicza, i niektórzy Polacy poszli tym śladem.
Dokładnie sto lat temu - podczas odsunięcia się od rządu Józefa Piłsudskiego w obliczu zbliżającej się bolszewickiej nawały, a może raczej czasu jego przygotowań do realizacji "planu B" dla Polski na wypadek zwycięstwa bolszewików zakładając konieczność istnienia Polski w zgodzie z ZSRR - generał Tadeusz Rozwadowski poprowadził wojska polskie do nieoczekiwanego w siedzibie rządu światowego zwycięstwa nad bolszewikami. Nie tylko obroniło ono Polskę przed dobrodziejstwami diabelskich rządów, ale i ich ekspansją do Niemiec i Francji. Tak oto Polska przeszkodziła realizacji w 1920 planu przejęcia świata przez zmowę największych banków. Pewnie dlatego w 1945 nie zaproszono Polaków do defilady zwycięstwa w Londynie.
Cieszmy się z tego, że ze złożenia się planów obalenia kontynentalnych mocarstw rozbiorowych Polski i nieprzewidzianego zwycięstwa Polaków pod Warszawą wynikło odrodzenie Polski. Ale patrzmy krytycznie na największą zbrodnię w historii ludzkości jaką był komunizm zorganizowany przez banki Wall Street i City - sto milionów zamordowanych ludzi, zburzone świątynie, spłycenie kultury, zniewolenie żywych ludzi którym odebrano własność gospodarstw i firm.
Warto to rozumieć, żeby widzieć jak blisko jesteśmy wydarzeń roku 1920. Propagowanie homoseksualizmu nie zdziwiłoby homoseksualistów Lenina, Zinowiewa, Radka - przywódców ZSRR. Wojna polsko-bolszewicka trwa sto lat po Cudzie nad Wisłą.
Andrzej Dobrowolski
.