Na początku marca władzom miejskim Garwolina i władzom gminy wiejskiej Garwolin (okalającej miasto jak obwarzanek) przedstawiciel firmy Windprojekt z Inowrocławia przedstawił wizję stworzenia w naszej okolicy zespołu wielkich wiatraków prądotwórczych. Miałyby one być umiejscowione między Garwolinem, Puznowem i Niecieplinem (ok.15 sztuk) i między Puznowem a Żabieńcem (ok.4 sztuki).
Firma Windprojekt zajmuje się wydzierżawianiem ziemi pod wiatraki, uzyskaniem pozwoleń budowlanych, uzgodnieniami energetycznymi o sprzedaży energii, jednym słowem przygotowaniem całości inwestycji. Prawa do realizacji samego parku wiatraków sprzedaje firmom z Danii, Niemiec lub Portugalii, zasobnym w kapitał zdolny sfinansować zakupy urządzeń, po ok. 15 mln zł jedno. Inwestorzy liczą na dofinansowanie z UE. Inwestycja tego typu zwraca się po 12-20 latach. Zgodnie z polskim prawem prąd sprzedawany byłby do polskiej sieci energetycznej, i stąd sprzedawany w Polsce. Windprojekt szuka miejsc pod wiatraki blisko punktów sieci energetycznych zdolnych do wpięcia swych elektrowni, a te znajdują się najczęściej blisko miast, a nie na odludziach. Nie należy liczyć na powstanie przy ich obsłudze – jak to bywa przy inwestycjach przemysłowych – wielu miejsc pracy.
Wiatraki miałyby 105 m wysokości i ogromne kilkudziesięciometrowe skrzydła. Kablami zakopanymi głęboko na 1,5 m prąd zbierany byłby do łącza do sieci krajowej. Do wiatraków prowadziłyby drogi dojazdowe a przy nich znajdowałyby się place manewrowe.
Mieczysław Wasielczuk z Windprojektu opowiadał o specyfice nowoczesnych elektrowni wiatrowych. „Nie emitują one infradźwięków jak niegdyś, bo w nowych urządzeniach zmieniono kąt ustawienia skrzydeł w wirniku. Nie zabijają ptaków, bo są specjalnie oznakowane. Nie doprowadzają do depresji psychicznej sąsiadów, bo nie mają migających świateł przeciwlotniczych, a jeśli ich cień pada na domy, śmigła są wyłączane, by nie denerwowały ludzi. Na wysokości 105 m ich hałas sięga ponad 100 db, ale na poziomie ziemi w odległości 300 – 500 m spada do poziomu 45 db dopuszczalnego prawem w nocy. Tworzą prąd w sposób czysty. Ich obecność w pejzażu przez jednych jest ceniona, przez innych traktowana jako niepożądana.”
„Właściciele ziemi dzierżawionej pod wiatrak mają otrzymywać po kilkanaście tysięcy zł rocznej renty przez okres funkcjonowania przedsięwzięcia, tzn. 25 lat. Podatek od nieruchomości od jednego wiatraka może zasilić kasę gminy kwotą kilkudziesięciu tysięcy zł.”
Przeciwnicy elektrowni wiatrowych podkreślają, że wątpliwy jest aspekt ekologiczny ich działania. "Do wyprodukowania wiatraków trzeba tyle energii, że ekologiczny zysk z ich funkcjonowania nie równoważy zanieczyszczeń związanych z tą produkcją. Brak również ekonomicznych zysków z ich istnienia." - twierdzi Greenpeace.
Szkic sytuacyjny parku wiatraków pokazał, że wiatraki osadzone pod Garwolinem, wraz z kołami oznaczającymi 500-metrowy pas dokuczliwego hałasu, szczelnie wypełniają przestrzeń pomiędzy Puznowem, Niecieplinem i nowonazwaną garwolińską ulicą Mieczników (łączącą Budzeń z Niecieplinem). Oznacza to niestety, że przestrzeń ta po lokalizacji elektrowni wiatrowych zostałaby na 25 lat zamknięta dla budownictwa mieszkaniowego. Tymczasem właściciele gruntów sąsiadujących z wiatrakami mają plany budowlane. Rodziny właścicieli - m.in. Maszkiewiczów, Makulców, Pawliszewskich, Kozickich, Dudzińskich, Kopików, Michalików - liczą na rozwój budownictwa mieszkaniowego na swych działkach. Dla przykładu – właściciele dwuhektarowej działki rolnej za 10-15 lat prawdopodobnie będą mogli ją sprzedać za kwotę rzędu 1 mln zł. Nie dziwi więc fakt, że zwrócili się do burmistrza Garwolina z prośbą o spotkanie, by prosić o ochronę swojej własności.
Burmistrz Garwolina Tadeusz Mikulski, i ja sam jako radny - w imieniu miejskiej rady - obiecaliśmy właścicielom ochronę ich dóbr na terenie miasta, na jaką pozwala prawo. Zdajemy sobie sprawę, że o ile renta dzierżawna dla kilku właścicieli jest dla nich istotnym zastrzykiem finansowym, to ogromna większość właścicieli gruntów na realizacji omawianego pomysłu traci majątek. Trudno sobie wyobrazić, by właściciele parku wiatraków zrekompensowali całość strat powstałych w wyniku oddziaływania urządzeń. Korzyści dla samego miasta nie rysują się imponująco, a zagrożeniem jest zahamowanie rozwoju północnej części miasta.