Bywa tak, że niespodziewane wypowiedzi polskich polityków szczebla krajowego dotyczące życia prowincji mogą być bardziej odkrywcze dla czytelników niż wiadomości ukrywające za zasłoną wyliczeń, liczb, nazwisk istotę sporów politycznych i ewentualnych politycznych nieuczciwości.
Tak jest w przypadku ostatnich wypowiedzi Janusza Wojciechowskiego z PiS.
Janusz Wojciechowski zauważył, że w ostatnich wyborach do sejmików (podkreślam – do sejmików, np. w wyborach do władz gmin – nie) oddano blisko 12% głosów nieważnych, podczas gdy za normalny uważa się poziom ok.3-4%. O ile w dużych miastach gdzie wybiera się prezydentów uniezależnionych finansowo od marszałków sejmików nieważnych głosów było 3-4%, o tyle na wsiach ok. 11-19%. Powstała Partia Głosów Nieważnych – żartuje Wojciechowski – i w niektórych okręgach zadecydowała o wynikach wyborów.
Zwykłe wytłumaczenie tego fenomenu może być takie, że wyborcom wiejskim trudność sprawia odnalezienie w broszurze lub na wielkiej papierowej płachcie swego kandydata i poprawne poparcie go. Wojciechowski nie uznaje takiego tłumaczenia.
On sam zwraca uwagę, że w okręgach gdzie doszło do takiego nadliczbowego poziomu głosów nieważnych – a są to okręgi wiejskie, gdzie toczyła się walka między PiS a PSL - przyniosło to szkodę PiS . Na przykład w okręgu płockim, gdzie wygrało brawurowo PSL – 49% głosów, jednocześnie głosów nieważnych było aż 19%.
Unieważnienie głosu może nastąpić poprzez zniszczenie karty głosowania, podmienienie jej na czystą kartę, albo dostawienie na niej krzyżyka i uczynienie przez to głosu nieważnym. Jeśli więc komisja wyborcza miałaby nieuczciwe zamiary sfałszowania wyników, to najprostszym sposobem jest dostawienie krzyżyka.
Kto mógłby być zainteresowany takim sfałszowaniem? Wojciechowski nie twierdzi, że to PSL poprzez swoich ludzi w komisjach fałszuje wyniki. On sugeruje inny mechanizm ewentualnej patologii.
Otóż wójtowie gmin w których poparcie do sejmiku dla PSL jest duże, choćby mieli inne niż PSL-owskie członkostwo, są o tyle zainteresowani, że mogą liczyć na poparcie swych wniosków o pieniądze na inwestycje gminne kierowanych do władz wojewódzkich, gdy reprezentują gminy pro-peeselowskie dla sejmiku. Opłaca się więc im, by w ich gminie PSL wygrało wybory do sejmiku wojewódzkiego, gdzie PSL jako partner obrotowy dla różnych opcji zawsze ma duże wpływy. To tłumaczyłoby, dlaczego PSL uzyskuje słabe wyniki w wyborach prezydenckich – ok. 2%. A do sejmiku – 20%.
Janusz Wojciechowski zauważa, że komisje wyborcze mianują wójtowie. I mogą wpływać na nieuczciwe praktyki, które leżą w ich, i ich gmin interesie.
Cytujemy Janusza Wojciechowskiego, aby nasi czytelnicy brali pod uwagę możliwość patologii wyborczej, i nie wierzyli jak dzieci, że czasy ustawianych wyników z lat PRL już minęły. Na całym świecie do wygrania wyborów potrzebne są także kadry pilnujące uczciwości głosowania.
Przypominamy – prezydent Ronald Reagan wprowadził w USA komputerowy system głosowania, by uniemożliwić nieuczciwości wyborcze, a więc i tam one były. Co prawda i system komputerowy oskarżany jest o błędy, ale są to błędy techniczne – nie tendencyjne wobec kogokolwiek, w skali wielkich liczb nie wpływające na wyniki wyborów.
Oceniając twierdzenia Janusza Wojciechowskiego należy przypomnieć, że przeszedł z PSL do PiS, i może być złośliwy wobec PSL w stopniu większym niż inni konkurenci PSL.
Ale liczby które cytuje są faktami.
Więcej szczegółów na blogu Wojciechowskiego, i w tygodniku Najwyższy Czas z 4 grudnia.