Jesienią Czas Garwolina będzie zamieszczał fragmenty amerykańskiej książki „Język wzorców”. To książka o dobrym zagospodarowaniu przestrzeni, kultowa dla architektów, urbanistów, psychologów. Jej autorami są architekci różnych kultur spisujący uniwersalny kanon estetyki przestrzeni. Tematyka obejmuje zagadnienia od rzutu oka na przestrzeń globalną do wieszania obrazków w pokoju. Książka ma 1200 stron.
Ponieważ w naszych czasach Ameryka przoduje w tak zwanym postępie, jej odkrycia stopniowo będą stawały się odkryciami krajów powtarzających tymczasem wcześniejsze fazy jej rozwoju i powielających tymczasem błędne przeświadczenia związane z wcześniejszymi fazami. Odkrycia autorów ”Języka wzorców” mają najczęściej charakter dochodzenia do prawd ponadczasowych – wynikających z biologii, kultury i rozsądku - pierwotnie nieznanych butnym racjonalistom wychowanym w aroganckim kulcie „nowoczesności”.
Dzisiejszy odcinek krzepi przeświadczenie Czytelników przedkładających życie na granicy terenów miejskich i wiejskich ponad życie w wielkich miastach nazwanych tu więzieniami.
Andrzej Dobrowolski
PASY MIEJSKIE I PASY WIEJSKIE
...wzorzec opisujący rozmieszczenie miast niezbędny do stworzenia zrównoważonego regionu - rozmieszczenie miast (2) - można dalej rozwijać poprzez regulację równowagi między terenami zurbanizowanymi a terenami otwartymi znajdującymi się wewnątrz miast.
Wciąż postępująca urbanizacja niszczy życie, a miasta czyni nieznośnymi. Jednak sama wielkość miast bywa niekiedy czymś wartościowym i ważnym.
Ludzie są zadowoleni z życia, gdy mają dostęp do terenów wiejskich, gdy mogą doświadczać otwartej przestrzeni, przebywać wśród pól uprawnych, mieć kontakt z dziką roślinnością, ptactwem i zwierzętami. Aby było to możliwe, każdy punkt miasta powinien znajdować się wystarczająco blisko terenów wiejskich. Jednocześnie w mieście żyje się dobrze tylko wtedy, gdy umożliwia ono wiele obustronnych związków pomiędzy ludźmi i pracą oraz różnorodne style życia. Dlatego miasto powinno mieć charakter ciągły, a nie podzielony. W prezentowanym wzorcu postaramy się pogodzić oba te fakty.
Zacznijmy od tego, że ludzie żyjący w miastach potrzebują kontaktu z prawdziwymi terenami wiejskimi, aby mieć poczucie łączności z korzeniami, z ziemią, która ich żywi. Potwierdza to sondaż Instytutu Gallupa z 1972 roku, który zawierał następujące pytanie: „Gdyby mógł/mogła Pan/ Pani mieszkać w dowolnie wybranym miejscu, czy chciał(a)by Pan/Pani mieszkać w mieście, na przedmieściach, w małym miasteczku czy na farmie?". Odpowiedzi 1465 obywateli amerykańskich były następujące:
Miasto 13%
Przedmieścia 13%
Małe miasto 32%
Farma 23%
Niezadowolenie z życia w miastach ciągle rośnie. W 1966 roku 22% badanych wybrało miasto. Zaledwie sześć lat później, w roku 1972, procent ten spadł do 13.
Tylko sto lat temu 85% Amerykanów żyło na wsi, a dzisiaj 70% mieszka w miastach. Widocznie nie potrafimy żyć wyłącznie w obrębie miast - przynajmniej takich miast, jakie do tej pory zbudowaliśmy. Nasza potrzeba kontaktu z naturą jest zbyt głęboka, jest koniecznością biologiczną:
Wydaje się nam, że jesteśmy wyjątkowi. Jednakże prawdopodobnie jesteśmy tak samo jak każdy inny ssak genetycznie zaprogramowani do życia w habitacie naturalnym, w czystym powietrzu i zróżnicowanym, zielonym krajobrazie. Dobre samopoczucie i zdrowie osiągamy zazwyczaj, pozwalając naszym ciałom reagować w sposób wykształcony w ciągu stu milionów lat ewolucji. Wydaje się, że pod względem fizycznym i genetycznym jesteśmy najlepiej przystosowani do tropikalnej sawanny, lecz jako zwierzęta posiadające kulturę wykształciliśmy zdolność adaptacji do życia w miastach. Od tysięcy lat próbujemy uzyskać we własnych domach nie tylko klimat, ale także scenerię, jaka otaczała nas w ewolucyjnej przeszłości: ciepło, wilgotne powietrze, roślinność, a nawet towarzystwo zwierząt. W obecnych czasach, jeśli tylko nas na to stać, budujemy ogród zimowy lub basen obok salonu, kupujemy ziemię na wsi lub przynajmniej wyjeżdżamy z dziećmi na wakacje nad morze. Nie pojmujemy jeszcze specyficznych reakcji fizjologicznych człowieka na piękno i różnorodność przyrody, na kształty i kolory natury (w szczególności na kolor zielony), na ruchy i dźwięki innych zwierząt, na przykład ptaków. Jest jednak oczywiste, że przyroda w codziennym życiu powinna być traktowana jako część naszych potrzeb biologicznych. Nie można tego lekceważyć w dyskusjach dotyczących polityki wykorzystywania zasobów środowiska przez człowieka.
Jednak kontakt z życiem na wsi staje się dla mieszkańców miast coraz trudniejszy. Na przykład region zatoki San Francisco (San Francisco Bay Region) co roku traci 55 kilometrów kwadratowych przestrzeni otwartych. Im bardziej rosną miasta, tym bardziej oddalają się tereny wiejskie.
Rozpad więzi między mieszkańcami miast a wsią spowodował, że miasta stały się więzieniami. Drogie kurorty, obozy letnie i osiedla dla emerytów zastępują dawne wakacje na wsi, roczny pobyt na farmie dla dzieci z miasta, przenoszenie się na wieś na emeryturze. Dla większości jedyny kontakt ze wsią to korkujący autostrady weekendowy exodus z miast oraz kilka zorganizowanych ośrodków rekreacyjnych. Wielu weekendowych turystów wraca do miasta w niedzielę wieczorem, z nerwami bardziej zszarganymi niż przed wyjazdem.
Jeżeli chcemy przywrócić i utrzymać właściwą więź między miastem a wsią, a przy tym zachować odpowiednią gęstość relacji wewnątrz miast, musimy rozciągnąć tereny zurbanizowane w długie, kręte pasy, które stykałyby się z terenami wiejskimi, tak jak to widać na schemacie. I miasto, i przylegające do niego tereny wiejskie będą miały formę wąskich pasów.
Maksymalna szerokość pasów miejskich zależy od największej dopuszczalnej odległości z centrum miasta do terenów naturalnych. Uważamy, że każdy powinien mieszkać tak blisko terenów wiejskich, by dochodzić do nich w ciągu dziesięciominutowego spaceru. Tak więc maksymalna szerokość pasów miejskich wynosiłaby półtora kilometra.
Minimalna szerokość pasów wiejskich zależy od najmniejszego dopuszczalnego wymiaru typowego gospodarstwa wiejskiego. Skoro 90% farm zajmuje ciągle obszary o wielkości dwustu hektarów lub mniejsze i nie ma niezbitych dowodów na to, że farmy gigantyczne są bardziej wydajne, to pasy wiejskie nie muszą mieć więcej niż półtora kilometra szerokości.
Wyobraź sobie, jak wzorzec ten zmieniłby życie w miastach. Każdy mieszkaniec miałby dostęp do terenów wiejskich; otwarty krajobraz znajdowałby się w odległości półgodzinnej przejażdżki rowerowej ze śródmieścia.
Dlatego [urbanisto]:
Wprowadzaj przeplatające się palczaste pasy terenów rolniczych i terenów miejskich nawet w centrach wielkich miast. Pasy miejskie nie powinny być szersze niż półtora kilometra, a pasy wiejskie - węższe niż półtora kilometra.
Christopher Alexander, Język wzorców
Polskie wydanie „Języka wzorców” zawdzięczamy Gdańskiemu Wydawnictwu Psychologicznemu. Kupić ją można np. w Empiku - http://www.empik.com/jezyk-wzorcow-miasta-budynki-konstrukcja-alexander-christopher,prod5540079,ksiazka-p
.