W poszukiwaniu inspiracji dla Garwolina przedstawiamy 13 fragment Języka wzorców opowiadający o sposobach organizacji rynków z wieloma sklepami w miastach USA.
Warto uświadomić sobie budująca wartość ich obecności w Mieście – są miejscami spotkań sąsiedzkich.
Dzierżawcy Zieleniaka podjęli współpracę z jego właścicielem (Miasto) na temat ucywilizowania naszego „Sajgonu” na zapleczu dworca PKS. Jakaś forma poprawy standardu (utwardzenie ścieżek?)przydałaby się też na Targowisku za rzeką.
Andrzej Dobrowolski
RYNEK Z WIELOMA SKLEPAMI
...postulowaliśmy, aby sklepy były zdecentralizowane i tak zlokalizowane, by umożliwić stały dostęp korzystającym z nich społecznościom - sieć sklepów. Największe grupy sklepów powinny tworzyć piesze ulice lub ulice handlowe, które niemal zawsze potrzebują targowiska, żeby się utrzymać. Ten wzorzec opisuje kształt i ekonomiczny charakter targowisk.
Korzystanie z targu, na którym pod jednym dachem można znaleźć różne rodzaje produktów spożywczych i artykułów gospodarstwa domowego, jest całkowicie naturalne i wygodne. Gdy jednak targ, tak jak supermarket, podlega centralnemu zarządzaniu, sprzedawane na nim jedzenie jest nijakie i z chodzenia tam nie czerpiemy żadnej przyjemności.
To prawda, że duże supermarkety oferują ogromny wybór produktów spożywczych. Ale ta „różnorodność" jest centralnie nabywana, centralnie przechowywana i trąci stęchlizną towaru masowego. W dodatku w supermarkecie zanikają kontakty międzyludzkie - rozmowę ze sprzedawcą zastępuje kontakt z rzędami półek. Na końcu następuje pospieszne spotkanie z kasjerem, który inkasuje pieniądze.
Odtworzenie tradycyjnych targowisk to jedyny sposób na to, by odnowić kontakty międzyludzkie i przywrócić różnorodność produktów spożywczych, a także miłość, troskę i wiedzę o danych towarach, właściwe jedynie drobnym sklepikarzom. Należy stworzyć takie miejsca, w których indywidualni właściciele będą oferować różne dobra sprzedawane na swoich małych straganach, umieszczonych pod jednym wspólnym dachem.
Tak jak ma to miejsce obecnie, supermarkety będą się prawdopodobnie coraz bardziej rozrastać, łącząc się z innymi przemysłami i starając się, by jeszcze bardziej zdehumanizować rynek. Na przykład Horn i Hardart rozważali taką wizję:
Klientka podjeżdża swoim samochodem albo wchodzi na ruchomy chodnik prowadzący przez cały sklep. Po drodze wybiera artykuły spożywcze na podstawie próbek umieszczonych na podświetlonych panelach (lub sięga po nie, otwierając skrzynki za pomocą specjalnego klucza bądź swojej karty kredytowej), a mięso i wędliny na podstawie obrazu przekazywanego przez telewizję przemysłową.
Następnie podjeżdża do wydzielonej powierzchni magazynowej, aby odebrać swoje zamówienie, opłacone przez uniwersalny system kart kredytowych. W takim systemie większość ludzi byłaby wręcz niewidzialna.
A teraz porównajmy powyższy opis z innym, dotyczącym tradycyjnego targu w San Francisco:
Kiedy bywasz regularnie na Targu, odwiedzasz tam swoje ulubione stoiska, na przykład oferujące różne odmiany jabłek (Pepina i Hauer z sadu Watsonville). Farmer, który je sprzedaje, każde jabłko dokładnie ogląda i wkłada do torby, przypominając ci, byś trzymał owoce w chłodnym miejscu, a wtedy przez długi czas będą słodkie i chrupiące. Jeżeli wykażesz zainteresowanie, z dumą opowie ci o sadzie, z którego pochodzą owoce, o ich hodowli i doglądaniu - wtedy spojrzenie jego niebieskich oczu spotyka się z twoim. Mówi po angielsku z lekkim włoskim akcentem, więc się zastanowisz, dlaczego mimo swojego pochodzenia ma tak niebieskie oczy, jasnobrązowe włosy i szczupłą budowę. Przestaniesz się dziwić w chwili, gdy ci powie, że urodził się w północnej części Włoch.
W miejscu, gdzie się kończą stragany, stoi przystojny Murzyn oferujący niewielkie stosy melonów. Powiedz mu tylko, że nie znasz się zbyt dobrze na tych owocach, a chciałbyś kupić melona, który będzie świetnie smakował za dwa dni, a on nie tylko wybierze taki, który jak zapewni, będzie w sam raz (co zresztą się sprawdzi), ale udzieli ci również lekcji, jak należy wybierać te owoce, niezależnie od ich gatunku. Zależy mu na tym, żebyś za każdym razem kupił dobrego melona, którego zjedzenie naprawdę sprawi ci przyjemność.
Nie ma wątpliwości, że znacznie więcej w takim targu życia i bliższe są kontakty międzyludzkie niż w supermarkecie, zwłaszcza przy przenośniku taśmowym. Podstawowe pytanie dotyczy aspektu ekonomicznego. Czy istnieje jakaś rozsądna ekonomicznie podstawa dla targowiska złożonego z wielu sklepów? Czy też targi te zostały zupełnie wyparte przez bardziej wydajne supermarkety?
Wydaje się, że bariery uniemożliwiające istnienie targowisk nie są poważniejsze od tych związanych z zakładaniem dowolnego biznesu. Główny problem dotyczy skoordynowania indywidualnych sklepów, by tworzyły jeden spójny targ, oraz skoordynowania wielu podobnych placówek handlowych z różnych targowisk, aby dokonywały wspólnych zakupów hurtowych.
Gdy pojedyncze sklepiki mają dobrą lokalizację, mogą funkcjonować w konkurencyjny sposób, utrzymując się z marży w wysokości do 5 procent. Zgodnie z danymi z kas fiskalnych marża ta jest opłacalna dla wszystkich sklepów spożywczych, niezależnie od ich wielkości. Małym sklepom często trudniej konkurować cenowo z supermarketami, ponieważ w pojedynkę nie mogą zaoferować kupującym takiej różnorodności produktów w jednym miejscu. Jeżeli jednak wiele małych sklepików zostanie zgrupowanych w centralnie zlokalizowanym miejscu i razem zaoferują różnorodność towarów porównywalną z supermarketem, będą mogły skutecznie konkurować z supermarketami należącymi do sieci.
Jedyną przewagę, którą nadal mają sklepy sieciowe, jest wydajność zakupów hurtowych. Jednak i ją można zrównoważyć, jeżeli grupa podobnych sklepów na terenie całego miasta skoordynuje swoje potrzeby i porozumie się w sprawach dotyczących wspólnych zakupów hurtowych. Przykładowo w rejonie zatoki San Francisco wielu kwiaciarzy sprzedaje kwiaty z małych straganów na ulicy. Mimo że każdy sprzedawca sam zarządza swoim straganem, kupują kwiaty wspólnie, hurtowo. Zyskują niezwykle dużo, nabywając towar w ten sposób, gdyż mogą sprzedawać kwiaty trzykrotnie taniej niż kwiaciarnia.
Oczywiście trudno jest otworzyć targowisko złożone z wielu sklepów, gdyż niełatwo o odpowiednie miejsce i fundusze. Proponujemy więc zastosować bardzo surową i prostą konstrukcję, która może być z upływem czasu wypełniana i ulepszana. Targ w Limie w Peru zaczął działać, nie mając niczego ponad słupy i przejścia między nimi. Sklepiki, których większość nie przekracza powierzchni 2 na 3 metry, były stopniowo wbudowywane między tymi słupami.
Spektakularnym przykładem prostej drewnianej struktury, która była modyfikowana i rozbudowywana przez wiele lat, jest Pike Place Market w Seattle w stanie Waszyngton.
Dlatego [urbanisto]:
Zamiast nowoczesnych supermarketów zakładaj targowiska -każde złożone z wielu mniejszych sklepików, które działają autonomicznie i specjalizują się w sprzedaży określonych towarów (sera, mięsa, ziarna, owoców i tak dalej). Ogranicz konstrukcję targu do minimum - wystarczy dach i słupy, które wyznaczają przejścia, oraz podstawowe usługi. W obrębie tej struktury pozwól sklepom tworzyć ich własne środowisko zgodnie z indywidualnym gustem i potrzebami właścicieli.
Zachowaj na tyle szerokie przejścia, aby mogły się nimi poruszać małe wozy dostawcze i zmieścił się tam gęsty strumień pieszych, wystarczy od 2 do 4 metrów. Niech stoiska będą bardzo małe, aby ich dzierżawa nie była kosztowna, nie większe niż 2 na 3 metry. Sklepiki które będą potrzebowały więcej miejsca, mogą zajmować dwa stoiska. Wyznacz stoiska jedynie za pomocą słupów w narożnikach. Niekiedy pozwól nawet żeby właściciele sami wykonali dachy dla siebie. Połącz przejścia z terenem zewnętrznym w taki sposób, aby targowisko było bezpośrednim przedłużeniem ciągów pieszych otaczającego go Miasta.
Red. Christopher Alexander