Po śmierci założyciela Miasta Garwolina, księcia Janusza I, jego następcą został wnuk - Bolesław IV. Dobrze dbał o kondycję naszego Miasta - do prawa organizowania czterech jarmarków rocznie dodał Garwolinowi jeszcze dwa.
Od roku mamy w Mieście ulicę jego imienia - leży pod Budzeniem.
Przedstawiamy ciekawą gawędę z książki Andrzeja Zielińskiego o jego niedoszłym królowaniu.
Andrzej Dobrowolski
Minęło prawie pięćdziesiąt lat od upadku księcia Władysława Opolczyka, Niespodziewanie raz jeszcze korona Królestwa Polskiego znalazła się niemal w zasięgu przedstawiciela dynastii piastowskiej. Człowiek ten juz widział jej blask. Przez kilka tygodni mógł nawet czuć się królem Polski. 28 marca 1446 roku Wincenty II Kot z Dębna, ówczesny arcybiskup gnieźnieński, ogłosił mazowieckiego księcia Bolesława IV Warszawskiego, w linii prostej potomka Konrada Mazowieckiego, nowym królem Polski, następcą zaginionego po bitwie pod Warną króla Władysława III zwanego później Warneńczykiem. Zwyczajowo pomiędzy ogłoszeniem imieniem nowego króla a jego koronacją nie powinno upłynąć więcej niż sześć tygodni. I wtedy przypomniała o sobie klątwa Gaudentego.
Zanim arcybiskup ogłosił owa decyzję, na zjeździe Rady Koronnej w Piotrkowie odbyła się burzliwa debata, będąca ukoronowaniem dwuletniego prawie bezkrólewia i gorących sporów o najlepszego kandydata na nowego władcę Królestwa Polskiego.
W 1444 roku zginął bowiem w bitwie pod Warną król Polski i Węgier Władysław III. Jego następca na polskim tronie, logicznie biorąc, powinien zostać rodzony brat zaginionego Kazimierz Andrzej. W tym czasie rezydował on w Wilnie jako wielki książę litewski. Kazimierz nie spieszył się jednak do polskiego tronu, co więcej, namawiany był usilnie przez litewskich możnowładców, aby niezwłocznie utworzył ... Królestwo Litwy, przyjmując litewską koronę.
Swoim obszarem przewyższała Litwa wtedy kilkakrotnie rdzenne ziemie Królestwa Polskiego i praktycznie rozciągała się od Morza czarnego do Bałtyku. Alians z Polska wcale nie był dla Litwinów złotym interesem i to pod jakimkolwiek względem. Pusty tron w Krakowie umożliwiał im zatem natychmiastowy, szybki powrót do samodzielności, w dodatku na bardzo korzystnych warunkach.
Na ich nieszczęście zdawali sobie z tego znakomicie sprawę również Polacy. Już przyzwyczajono się w królestwie do nowych granic państwowych i do politycznego znaczenia w tej części Europy, zwłaszcza przy oskrzydleniu państwa krzyżackiego, ale przede wszystkim do możliwości zajęcia leżących teraz w granicach polsko-litewskiego królestwa urodzajnych, a przy tym zaludnionych terenów Ukrainy.
Książę Kazimierz Jagiellończyk koncepcję litewskich możnowładców uznał za bardzo interesującą i możliwą do zrealizowania. Przybył wprawdzie na Litwę jako królewski namiestnik, ale szybko zrezygnował z tej roli i koronował się mitrą wielkoksiążęcą. Już jako wielki książę litewski dążył do podziału królestwa Jagiełły pomiędzy siebie i starszego brata. Śmierć Władysława III pod Warną stworzyła jednak zupełnie nową jakość w jego ambitnych planach, zmuszała go do dokonania wyboru - samodzielny tron w Wilnie, czy łącznie z wileńskim, tron w Krakowie?
Każdy wybór miał swoje dobre strony i dlatego książę Kazimierz ciągle się wahał. Wyboru nie ułatwiali mu również Polacy. Rodzony brat nie zaprotestował przecież, gdy mazowiecki książę Bolesław IV Warszawski zajął ważne grody litewskiego Podlasia - Drohiczyn i Mielnik. A kiedy Kazimierz wyruszył zbrojnie odebrać utracone litewskie posiadłości, w Polsce zwołano pospolite ruszenie w obronie interesów mazowieckiego księcia. W tej sytuacji wyprawa odwetowa Litwinów zakończyła się tylko na odkupieniu spornych ziem za sześć tysięcy kóp groszy praskich. A przecież Mazowsze, w odróżnieniu od Litwy, nie wchodziło wtedy w skład Królestwa Polskiego, które nie musiało tym samym, występować tak czynnie w jego obronie.
Wahania księcia nie służyły jednak sprawie polskiej. Kraj, w którym zapanowało bezkrólewie, zawsze był narażony na "przyjacielską pomoc" sąsiadów w znalezieniu odpowiedniego władcy. Pierwsi zresztą z taką pomocą pospieszyli natychmiast Brandenburczycy. Zgłosili jako kandydata do polskiej korony margrabiego Fryderyka Hohenzollerna, niedoszłego męża jedynej córki Władysława Jagiełły - Jadwigi z małżeństwa z Anną Cylejską, i rozpoczęli bardzo aktywną akcją zjednywania mu sojuszników, zwłaszcza wśród polskiego duchowieństwa, z arcybiskupem gnieźnieńskim na czele. Nie bez znaczenia w tym zjednywaniu sojuszników był fakt, że margrabia Fryderyk mówił po polsku.
W tej sytuacji z inicjatywy Zbigniewa Oleśnickiego, biskupa Krakowskiego, świeccy możnowładcy: Jan Tęczyński, wojewoda krakowski; Łukasz Górka, wojewoda poznański; Jan Ciżowski, kasztelan krakowski; i Jan Oleśnicki, wojewoda sandomierski, wystąpili w propozycją wyboru króla w wolnej elekcji, w przypadku gdyby jedyny żyjący syn Jagiełły zrezygnował z polskiego tronu. Zgłosili też od razu kandydatury dwóch książąt mazowieckich - księcia płockiego Władysława I i Bolesława IV, księcia warszawskiego, czerskiego, nurskiego, łomżyńskiego, różańskiego, ciechanowskiego, wyszogrodzkiego, i zakroczymskiego. Ostatecznie potem uznano, że o polska koronę ubiegać się będzie Bolesław IV.
Natomiast Kazimierzowi Jagiellończykowi niezwłocznie przedstawiono ultimatum. Albo przyjmie polska koronę, rezygnując z królewskich aspiracji Litwy, albo na Wawelu zasiądzie margrabia Fryderyk lub książę Bolesław IV. Wybór Fryderyka Hohenzollerna oznaczał możliwość sojuszu z Krzyżakami, a zarazem wspólna z nimi ekspansję na wschód i niebezpieczeństwo podzielenia Litwy na południową polską i północną krzyżacką. Wybór księcia warszawskiego także zresztą groził zbrojną aneksją Litwy.
Kandydatura Bolesława IV wydawała się wtedy najlepszą z możliwych. Książę wywodził się przecież z piastowskiej, królewskiej dynastii. Ze wszystkich żyjących jeszcze piastowskich książąt władał wtedy największym terytorium. I to władał w sposób wzbudzający uznanie i szacunek, a nawet - jak się okazało - obawy. Był drugim w kolejności synem Bolesława III i Anny Holszańskiej, wnukiem księcia Janusza I Mazowieckiego. Po śmierci ojca i starszego brata Konrada został właśnie przez księcia Janusza wyznaczony na następcę. Miał wtedy siedem lat. Faktycznie pełnię władzy objął w 1436 roku, po uzyskaniu pełnoletniości. W pełni potwierdził wówczas słuszność wyboru księcia Janusza.
Okazał się wtedy mądrym, sprawiedliwym i gospodarnym władcą. Przede wszystkim zadbał o rozwój ekonomiczny swoich ziem. Zakładał wsie i miasta na prawie chełmińskim. Dawało ono mieszkańcom sporo autonomii, m.in. niską dziesięcinę i daninę, prawo do własnego systemu miar i wag, zwolnienie z cła, własne sądownictwo, a także zrównywało prawa dziedziczenia kobiet i mężczyzn i wprowadzało tzw. rząd wspólnoty majątkowej małżonków. Łącznie było aż 38 takich książęcych nadań. Wśród wsi powstały wtedy między innymi: Imielin, Raków, Gorzkiewki czy Zbarż - dzisiaj znajdujące sie w granicach Warszawy, czy tez podwarszawska wieś, dzisiaj miasto Wołomin. Z miast najbliżej położonych stolicy, a założonych przez tego księcia, wymienić warto Nadarzyn i Węgrów.
Warszawie, do której przeniósł z Czerska stolicę swojego księstwa, nadał prawa do czterech jarmarków rocznie dla mieszkańców miasta i obcych, za wyjątkiem Żydów. Kazał zbudować szpital przy kościele świętego Marcina oraz wspólnie z matką ufundował kościół pod wezwaniem świętej Anny, a także rozbudował kolegiatę świętego Jana.
Warto jeszcze podkreślić zasługi księcia Bolesława IV dla ... języka polskiego. Wprawdzie za ojca piśmiennictwa polskiego uważa się powszechnie żyjącego w XVI wieku Mikołaja Reja z Nagłowic, ale warto wiedzieć, że to właśnie książę Bolesław IV Warszawski nakazał przetłumaczyć na język polski spisane po łacinie kodeksy książąt mazowieckich w celu lepszego zrozumienia prawa. Dokonał tego przekłady w połowie XV wieku Świętosław z Wojcieszyna, kanonik kapituły kolegiaty świętego Jana, przy współudziale Macieja z Różana, książęcego pisarza skarbu, a potem jego kanclerza.
Zwrócić uwagę jeszcze należy, że nader pozytywną opinię wystawił mazowieckiemu pretendentowi Jan Długosz: Szczególnie był obrońcą sprawiedliwości, a surowym karcicielem wydzierców, nawykłych żyć z łupiestwa i kradzieży, domem swoim i dworem zarządzał z wielką starannością. Nic więc dziwnego z tym, że do takiego właśnie człowieka, sprawiedliwego, dbającego o innych, dobrego gospodarza swoich włości, zwrócono się z propozycją przyjęcia polskiej korony.
Decyzja z Piotrkowa została jednak szybko zweryfikowana. Ponieważ nominacja Bolesława IV Warszawskiego przekreśliła zagrożenie związane z margrabią Fryderykiem, znaczna część Rady Koronnej, wśród której prym wiedli Krzesław z Kurozwęk (był przed laty w poselstwie namawiającym Władysława Jagiełłę do małżeństwa z Jadwigą), Jakub z Lublina, Hincza z Rogowa, Abraham ze Zbąszyna, Jan z Koniecpola, Jurand z Brudzewa, czy Ścibor z Komornik, zaufani dworzanie królowej regentki Zofii Holsztyńskiej, dosłownie kilkanaście dni po piotrkowskiej nominacji, na zjeździe w Kole, przeforsowała kolejny wniosek, aby z koronacja nowego króla poczekać do 24 maja, który miał być ostatnim dniem ultimatum przedstawionego Kazimierzowi Jagiellończykowi w sprawie przyjęcia polskiej korony.
Wpływ na tę decyzję miał również brak pewności, że Bolesław IV zatwierdził przywileje nadane szlachcie i możnowładcom przez Władysława Warneńczyka na krótko przed swoją ostatnią tragiczną wyprawą przeciwko Turkom. Świadek tych wydarzeń, Jan Długosz, twierdził także, iż obawiano się księcia Bolesława IV dlatego, że był przeciwnikiem wszelkiego rodzaju przepychu i wystawności, czego dowiódł w swoim księstwie.
W wyniku inicjatywy krakowskich możnowładców Bolesław IV Warszawski został - jak byśmy to dziś określili - posadzony na ławce rezerwowych, na co zresztą sam książę wyraził zgodę.
Na linii Kraków- Wilno rozpoczęły się intensywne rokowania, które przebiegały jednak pod dyktando wielkiego księcia litewskiego. Kazimierz Jagiellończyk zagwarantował sobie w nich władzę nad Litwą i Polską przy zachowaniu równorzędnego statusu obu krajów. Nie dyskutował nawet o przekazaniu Koronie Podola czy Wołynia , co więcej - nie potwierdził dotychczasowych przywilejów nadanych przez swojego brata. Ale za to w przepisowym, określonym w ultimatum terminie wyraził zgodę na objęcie tronu polskiego. Wobec spełnienia tego kardynalnego warunku koronacja Kazimierza Jagiellończyka na króla Polski musiał się odbyć.
Uroczystości koronacyjne Kazimierza Jagiellończyka odbyły się 24 i 25 czerwca 1447 w Krakowie. Wśród zaproszonych na nią gości był także mazowiecki książę Bolesław IV Warszawski.
Raz jeszcze, już po raz ostatni w dziejach dynastii piastowskiej, dała znać o sobie klątwa Gaudentego.
Andrzej Zieliński
Kościół świętej Anny ufundowany przez księcia Bolesława IV
.